Dawno, dawno temu, na wyprzedaży zdobyłam tą książkę za
nędzne 5 złotych. Od tej pory wdzięcznie leżała sobie na półce, a ja wciąż
powtarzałam, że jak tylko przeczytam wszystkie „Opowieści z Narnii” to się za
nią wezmę. Guzik prawda, książka tylko stała i się kurzyła. Na szczęście,
dzięki pomysłowi z losowaniem (serdecznie dziękuję za to Incruście) udało mi
się ją w końcu przeczytać.
Obaj autorzy – Leland Ryken i Majore Lamp Mead – napisali
jeszcze kilka przewodników po Narnii, jednak chyba nie doczekały się translacji
na język polski. Mają też na koncie kilka książek o interpretacji Biblii.
Nie uważam, że jestem miłośnikiem Narnii (taką grupę
docelową wyznaczyli sobie autorzy na okładce), ale mimo to, przeczytałam
książkę z prawdziwą przyjemnością. Książka została podzielona na dwie części. W
pierwszej mamy szansę odświeżyć znajomość „Lwa, czarownicy i starej szafy” z
dodatkową interpretacją – rozdział po rozdziale. Natomiast w drugiej dowiadujemy
się jakie życie prowadził pan Lewis, co sądzili o jego książkach krytycy i jak
odbierali je chrześcijanie.
Przyznam szczerze, że czytając „Opowieści z Narnii” nigdy
nawet nie przyszło mi do głowy, że jest tam jakiekolwiek nawiązanie do religii.
Traktowałam ją jako miłą opowiastkę z morałem. Wgłębiając się w ten poradnik,
odkryłam mnóstwo sugestii i aluzji, o których nawet bym nie pomyślała. Po
lekturze usiadłam wygodnie i zaczęłam się zastanawiać, co tak naprawdę Lewis
chciałam ukryć pod postacią zwierząt i niewinnej bajki dla dzieci.
Złapał mnie też mały szok, gdy przeczytałam zdania krytyków.
Niektórzy oskarżali Lewisa o rasizm, seksizm i pochwałę przemocy. Jeszcze to
ostatnie potrafię zrozumieć (bitwy, walki), ale dwa pierwsze? Miałam ochotę
znaleźć tych krytyków i popatrzeć na nich z politowaniem, jak pięknie udaje im
się nadinterpretować dzieło literackie. (Ciekawe co by powiedzieli o Kubusiu
Puchatku? Może homofobia i satanizm?)
Polecam tą książkę każdemu, kto przeczytał opowieści
narnijskie. Chociaż nie zgadzam się ze stwierdzeniem autorów, że można je tylko
kochać lub nienawidzić, bez żadnych uczuć pośrednich, to mimo wszystko warto
się zagłębić „Przez starą szafę”, nawet jeśli książki Lewisa nie wzbudziły w
was cieplejszych uczuć.
Ocena: 4,5