czwartek, 6 czerwca 2013

003. "Niechciana księżniczka i zaczarowany królik" Lyona De Camp Sprague i David'a Drake'a



Na tą książkę trafiłam przypadkiem. Buszując w mojej bibliotece w poszukiwaniu czegoś na weekend natknęłam się na intrygujący i zaskakujący tytuł. Przecież księżniczki to pożądany towar, jak ktoś może takowej nie chcieć? Zainteresowana, szybko (powieść ma zaledwie 300 stron) przekonałam się dlaczego.

Sama książka składa się z dwóch części, powiedzmy opowiadań, których idea opiera się na tym samym. Współczesny nam mężczyzna przypadkowo ląduje w zaczarowanym świecie i przyjmowany jest jako wybawiciel królestw.
Dwaj autorzy prawdopodobnie musieli się zmówić o czym będą pisać, bo wątpię żeby wpadli na podobny pomysł i nikt nie został posądzony o plagiat. Pierwszy pan, Lyon Sprague de Camp zasłynął kontynuacjami „Conana Barbarzyńcy”, niedawno przeszedł na tamten świat. Pomysłodawca drugiej części książki, David Drake, ma się dobrze i kontynuuje pisanie swojego dorobku w dziedzinie militarnej fantastyki naukowej (Ha! Wiedziałam, że coś wspólnego z chemią musi mieć!)
Obie opowieści funkcjonują osobno, więc skupię się na nich po kolei. „Niechciana księżniczka” od razu wprowadza nas w środek akcji, gdyż całe królestwo oczekuje od biednego przybysza z XX wieku pokonania przerażającej bestii. Nagroda jest oczywiście tradycyjna – pół królestwa i ręka księżniczki. Rollin (gdyż tak ma na imię ów bohater) odmawia jednak grzecznie, czym wzbudza agresję udomowionego lwa i potok łez księżniczki. Sytuacja absurdalna, prawda? Jednak to jest dopiero początek. W książce roi się od takich sytuacji, nie rażą one jednak, ale tylko rozbawiają czytelnika. Wnikając w ten dziwny świat, miałam wrażenie, że czytam jedną z pierwszych książek Terry’ego Pratchetta, gdzie jeszcze to moje ulubione poczucie humoru nie zostało jeszcze w pełni jednak rozwinięte. Spojrzałam jednak na daty. Jakież ogarnęło mnie zdumienie, gdy zobaczyłam, że obecnie czytana książka została wydana po raz pierwszy w 1951 roku czyli w czasach, gdy fantastyka dopiero się rodziła. Samo opowiadanie czyta się szybko, chcąc prędko poznać kolejne przygody bohatera. Tą część tej książki polecam każdemu, kto chciałby urozmaicić sobie popołudnie. Z drugą opowieścią jest trochę gorzej. Może wynika to z tego, że pomysł jest podobny, a czytelnik jest świeżo po poprzedniej historii. Niby inny bohater, inny świat, ale zadanie, nagroda pozostaje takie samo. Także sam język był bardziej pogmatwany, nie raz przyłapywałam siebie na powtórnym czytaniu danego zdania. Myślę, że opowiadanie pana Drake’a sporo by zyskało na byciu osobną publikacją. Słowa „Zaczarowany królik” nawet nie pojawiają się na okładce, dopiero małym druczkiem przy oryginalnym tytule. Także objętościowo podział książki jest nierówny, druga historia zajmuje zaledwie 50 stron.
Dzieło mogę polecić na leniwe popołudnie każdemu fanowi fantastyki, gdyż pomysł i jego realizacja są na dobrym poziomie. Jednak taka rada od poszkodowanej: z przeczytaniem drugiej historii wstrzymałabym się jakiś tydzień albo odwrotnie – od niej bym zaczęła. Świeże spojrzenie lepiej wpłynęłoby na jej interpretację.
Ocena: 4/6

4 komentarze:

  1. Nie jestem znawcą fantastyki, ale ta książka mimo Twojej pozytywnej opinii jakoś mnie do siebie nie przekuje, może za mało znam się na tych klimatach... Za to od dawna mam w planach Pratchetta, może w jego fantastyce się rozkocham:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyki często nie czytam, ale jak już to książki zazwyczaj mi się podobają :) Może być fajne, tak jak na pisałam, na leniwe popołudnie :) Przy następnej wizycie w bibliotece poszukam :)

    PS : Widze że jesteś nowa! Życzę Ci z całego serca powodzenia i sukcesów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię fantastykę, przeczytam :)
    Powodzenia w prowadzeniu bloga, byle się nie zniechęcaj ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Podział rzeczywiście dość dziwny. Jeśli chodzi o książkę, to nie wiem czy po nią sięgnę, może jeśli akurat będę miała okazję ;)
    Pozwolę sobie też życzyć Ci powodzenia i wytrwałości w pisaniu recenzji ;D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy