niedziela, 9 czerwca 2013

004. Piernikowe makabreski Fluke Joanny, Levine Laury oraz Meier Leslie


Ta niepozorna książka przywędrowała do mnie przypadkiem – z wymiany Biblionetkowej (za jej udostępnienie serdecznie dziękuję ktyrze) Jako wielka fanka pierniczków i wszystkiego co z nimi związane, połknęłam ciasteczka bardzo szybko. Nie spodziewałam się, że opowieści te, okraszone bożonarodzeniowymi słodkościami będą zaliczały się do kryminałów.
Jak trzy różne autorki, tak trzy różne pomysły na powieść. Nie wiem czy to reguła, ale jeżeli książka zawiera kilka opowiadań to im dalej w las tym gorzej (kto czytał poprzednią recenzję, wie, że to już druga taka sytuacja). Pierwsza część mnie pochłonęła, przez drugą przebrnęłam bez zbędnych zachwytów, trzecia natomiast to mały koszmarek. Moment, chwila. Zacznijmy po kolei.
Joanne Fluke uraczyła mnie delikatną (o ile to dobre słowo określające kryminał) opowiastką o bohaterce, która posiada swoisty „radar” wykrywania zwłok, ale, co najważniejsze, prowadzi cukiernię. W jej dorobku znajduje się kontynuacja ( czy też początek?) przygód Hanny w tomie „Śmierć za cukiernią”, po którą mam ochotę sięgnąć. Mimo, iż sam wątek zabójstwa nie był zbyt rozbudowany (jak zawsze, początkujący autorzy myślą, że jeżeli zabójcą będzie najmniej spodziewana osoba to czytelnik poczuję się zaskoczony. Nic bardziej mylnego – czytelnik to szczwana bestia i już rozgryzł ten chwyt. Teraz zaskoczeniem jest, kiedy to właśnie główny i pierwszy podejrzany jest winny.) Jestem jednak skłonna wybaczyć to omsknięcie przez multum przepisów czekających na mnie co rozdział. Ilekroć postać wspominała o jakieś potrawie, pojawiał się jej przepis. Jako, że główna bohaterka prowadzi cukiernię... Resztę dopowiedzcie sobie sami. Powiem na koniec tylko tyle, że z lektury książki wyniosłam parę ciasteczkowych słodkości...
Laura Levine debiutowała (tak przynajmniej wmawia mi dobry wujek Google) opowiastką o pierniczkach. Chcąc, nie chcąc – było niestety to widać. Styl był prosty, momentami nawet za, główna bohaterka głupkowata, a intryga odrobinę żenująca. Akcja dzieje się w ośrodku dla emerytów, gdzie ginie jeden z playboyów (emerycki Cassanova, serio?). Podejrzane jest oczywiście multum kochanek, młoda narzeczona i rzesza innych osób. Opowiadanie nie pasowało mi do poprzedniego zupełnie, gdyż jedynym nawiązaniem do tytułowego pierniczka było przedstawienie gwiazdkowe, które wystawiali mieszkańcy osiedla. Szybko przebrnęłam przez te kilkadziesiąt stron, chyba bardziej z chęci zakończenia niż z prawdziwej ciekawości.
Jednak prawdziwa tortura była dopiero przede mną. Leslie Meier nie jest świeżynką w literaturze kryminalnej, ale chyba zdążyła zapomnieć o co w tym wszystkim chodzi. Obiecane na okładce zabójstwo otrzymujemy pod koniec opowieści, a jedyną reakcją wszystkich bohaterów jest „O, zwłoki”. Żadnych empatycznych uczuć, przerażenia czy chociaż zaskoczenia. Pierniczek pojawia się tylko jako ciastko w sklepie i oczywiście nie ma żadnych przepisów. Ważniejsza jest rozpacz głównej bohaterki, że syn nie przyjedzie na Święta.
Jeżeli będziecie mieli okazje sięgnąć po tą pozycję, nie wahajcie się, ale – uwaga – polecam tylko pierwsze opowiadanie. Za ewentualne rozczarowanie pozostałymi nie biorę odpowiedzialności. A jeśli chcesz dobry kryminał to polecam Agathę Christie. 

Ocena: 3/6

4 komentarze:

  1. Tytuł brzmi ciekawie, choć okładka nie zachęca. Przynajmniej mnie. No i jak większość, nie bardzo jestem zwolenniczką opowiadań. Te dodatkowo w ogóle mnie nie zachęcają. Już wiem co sobie zaznaczę jako "nie jestem zainteresowana". :) Co więcej, na bNetce książka ma bardzo niską średnią ocen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, niestety tą niską średnią zauważyłam dopiero podczas oceniania. Tak to bym się tak nie pchała...

      Usuń
  2. Okładka i tytuł przyciągają uwagę. Nie słyszałam ani o autorce, ani o książce, a że lubie poznawać nowych to pewnie bym przeczytała. Jednak skoro piszesz ze jest to książka niskich lotów, nie będę tracić na nią czasu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpuszczę sobie tę książkę:)Okładka wygląda bardzo fajnie, ale skoro treść jest słaba...

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy