czwartek, 13 czerwca 2013

006. "Jeździec miedziany" Paulliny Simons


 

Nigdy nie lubiłam historii. Najgorszy przedmiot, pod ławką zawsze miałam otwartą jakąś ciekawszą książkę, a na sprawdzianach nie obywało się bez ściągi. Nie powinno być więc możliwości, że "Jeździec miedziany", którego akcja dzieje się podczas II wojny światowej, spodoba mi się. Po lekturze pomyślałam jednak coś strasznego. Jeżeli historia zostałaby opowiedziana w taki sposób to byłaby moim ulubionym przedmiotem.
Paullina Simons urodziła się co prawda w Leningradzie, ale w wieku 10 lat przeniosła się z rodzicami do Stanów Zjednoczonych. To wyjaśnia dlaczego językiem oryginalnym "Jeźdzca" był angielski, a nie rosyjski. Poza cyklem o historii Tatiany i Aleksandra (który jest trylogią) napisała jeszcze kilka powieści, m.in "Czerwone liście" i "Jedenaście godzin".
Historia rozpoczyna się czerwcowego poranka, kiedy Tatiana Mietanowa delektuje się lodami na przystanku w Leningradzie. Zauważa ją przystojny wojskowy - Aleksander. Brzmi jak początek typowego romansu. Jednak autorce udało się wydrzeć z okowów stereotypu. Poza kiełkującą miłością bohaterów możemy też przenieść się do Związku Radzieckiego w ważnym dla niego momencie, mianowicie, podczas ataku Niemiec. Armia Hitlera na naszych oczach bombarduje miasta, doprowadza bohaterów do stanu wycięczenia, by na koniec zabić.
Nigdy nie byłam w Leningradzie, więc całe miasto musiałam wyobrazić sobie sama, jednak dla kogoś kto zna to miejsce książka dostarczała dodatkowej rozrywki. Paullina Simons z dokładnością opisuje znane parki, ulice, budowle, z łatwością mogłam się tam przenieść. Autorka dobrze wykreowała bohaterów. Aleksander nie zawsze jest dobry i miły, potrafi krzyknąć, wyzwać uderzyć, co dodaje mu realności (zupełnie inaczej, niż w niektórych powieściach, gdzie idealność bohaterów, zwłaszcza płci męskiej doprowadza mnie do mdlenia). W Tatianie do pewnego momentu brakowało mi stanowczości. Spełniała wszystkie zachcianki rodziny. Jak Kopciuszek - przynieś, podaj, pozamiataj. Aż się we mnie gotowało - najchętniej sama nakrzyczałabym na jej wymagającą i wredną rodzinę. Na szczęście wraz z doświadczeniem nabyła trochę tej pożądanej cechy. W książce nie brak też było wzruszających momentów. Zazwyczaj przeżywam uczucia tylko tych bohaterów, których lubię. W pewnym momencie przyłapałam się na tym, że mówię na głos: "Proszę, przestańcie się kłócić" i "Nie, nie odchodź". Jestem twardą zawodniczką i przy czytaniu rozklejam się rzadko, ale tutaj niewiele brakowało.
W całej książce była tylko jedna, jedyna rzecz, którą muszę namiętnie skrytykować. Mianowicie - rosyjskie skróty imion. Bogu dzięki, że ducha winną Tatianę ciężko przerobić. Przebolałam Pawła jako "Paszę" (chociaż skojarzenie do świńskiej karmy było duże) i Darię jako "Daszę". Ale, przepraszam - Aleksander (przepiękne imię) przerobić na "Szura"?! Jak, gdzie, skąd, dlaczego? Takie rzeczy tylko w Rosji. Na szczęście nie zepsuło mi to odbioru książki.
Polecam opowieść wszystkim, którzy chcą poczytać o uczuciu, które zakiełkowało w wojennym Związku Radzieckim, a jednocześnie mają dość mocne nerwy (ja skończyłam książkę z przykrą konkluzją, że wojny na pewno bym nie przeżyła). Nie wiem, co powiedzą o niej fanatycy historyczni, ale dla takiego laika jak ja ilość informacji o działaniach na froncie była i wystarczająca, i wiarygodna.
Ocena: 5,5/6

Książka została przeczytana nieświadomie w ramach czerwcowej Trójki e-pik.

12 komentarzy:

  1. Nie czytałam słynnej trylogii Paulliny Simons, ale mam za sobą jej inne książki, które bardzo mi się podobały. Ja uwielbiałam historię, do czasu aż poszłam do LO. Od tego czasu nadal mnie fascynuje, ale nie ta nudna podręcznikowa, gdzie połowę faktów przed nami zatajają :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa recenzja i książka, chętnie bym ją przeczytała:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja historię uwielbiam zdawałam ją zresztą na maturze miesiąc temu ;D Temat II wojny światowej jest moim ulubionym, ale książki jakoś nie dałam rady skończyć chociaż początek mi się podobał. Nie mam na razie nauki więc myślę, że do niej wrócę :)
    PS. Również dodaje Twój blog do linków :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Utwierdziłaś mnie w przekonaniu, by książkę przeczytać. :) Ciekawa jestem bardzo tej postaci Aleksandra.

    OdpowiedzUsuń
  5. W tamtym roku kupiłam tę książkę po promocji w Matrasie, bo zapragnęłam mieć tę trylogię dla siebie (kolejnych części jeszcze nie mam) i jeszcze jej nie przeczytałam. :) Nie mam pojęcia, kiedy się za nią zabiorę, ale kiedyś na pewno. ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdzieś słyszałam o tej książce, ale nie wiem gdzie. W każdym razie twoja pozytywna recenzja zachęciła mnie i będę miała na uwadze tę pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę zapoznać się z twórczością tej autorki. Wiele dobrego słyszałam o jej powieściach, więc na pewno nie odpuszczę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli chodzi o historię, mamy podobne zdanie. Na szczęście już jakiś czas temu przekonałam się, że dobrze podana potrafi naprawdę zaciekawić. Czy przeczytam "Jeźdźca...", nie wiem, raczej rzadko mam okazję sięgnąć po książki z tej tematyki. Chociaż kto wie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten cykl jest moim "must read". Mam nadzieję, że niebawem będę miała okazję zapoznać się z nim. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja przyjaciółka ciągle mi truje, że mam przeczytać tę książkę, na pewno kiedyś to zrobię ze względu na pozytywne opinie.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo chcę przeczytać tę serię, a twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że muszę to zrobić jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dużo dobrego czytałam o tej książce i zapisałam sobie ja do przeczytania.)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy