„Lokatorka w Wildfall Hall” to kolejna wędrująca książka,
która zawitała w moje skromne progi pewnego czerwcowego przedpołudnia. Nie
spodziewałam się po niej zbyt wiele. O, takie zwykłe czytadło, wprowadzające
mnie w XIX-wieczną Anglię. I taką też funkcję udało jej się spełnić.
Żadnej z sióstr Bronte nie trzeba obeznanemu czytelnikowi
przedstawiać, cała trójeczka zajmowała się pisaniem, a „Lokatorka” to dzieło
najmłodszej z nich, Anne. Co ciekawe, jej dzieło zostało przetłumaczone na
język polski dopiero w zeszłym roku, więc nasi rodacy mieli do tej pory
niewiele czasu na zapoznanie się z jej twórczością.
Lektury tej książki nie zaczęłam od wnikliwego czytania
opisu na okładce (a zazwyczaj właśnie tak robię) z prostej przyczyny: dokładnie
wiedziałam czego się spodziewać. Ba, nawet dokładnie to dostałam. (Swoją drogą,
jak się później okazało, dobrze zrobiłam, omijając tekst, gdyż zdradza on
praktycznie całą fabułę książki. ) Historia zaczyna się (jak tysiące innych) od nowego sąsiada i związanej z nim tajemnicy.
Helen Graham, odziana w czerń dama z małym synkiem, łamie twardo wszystkie
przyjęte zwyczaje w ówczesnej Anglii. Odpowiadanie na ciekawskie pytania o
przeszłość? Nie, dziękuję. Kontrwizyta u sąsiadów? To zbędne. Niedzielne
nabożeństwo? A po co? A najlepsze miejsce do przyjęcia gości? Zawalona
pracownia! Początek książki czyta się szybko i przyjemnie, a naszym
przewodnikiem po świecie jest właśnie sąsiad. Schody zaczynają się wraz ze
zmianą narratora. Poznajemy dziennik rzeczonej damy prowadzony przez kilka
ładnych lat. Momentami trochę nuży nas opowieściami o damskich fatałaszkach,
nic nie znaczących wizytach czy małych szczególikach o koneksjach rodzinnych.
Jednak, zgodnie z zamysłem Anne Bronte, współczujemy bohaterce, utożsamiamy
się z nią i podziwiamy za odwagę. Przynajmniej tak odbierze to większość
czytelników. Ja jako odmieniec przez pół książki miałam ochotę spoliczkować
pewnego pana i przemówić mu do rozsądku, a także nakrzyczeć na bohaterkę, że
jeszcze tego nie zrobiła. Umocniłam się również w przekonaniu, że życie w XIX-wiecznej
Anglii doprowadziłoby mnie do szewskiej pasji i byłaby głównym tematem plotek
matron, jakoby „sieję zgorszenie”.
Tutaj pozwolę sobie na inną refleksję dotyczącą ogólnej,
irytującej maniery w książkach tego typu. Para jest po słowie, a jak się do
siebie zwraca? Na pan/pani, a jakże! Raziło mnie to przez cały czas i to jest
jeden z powodów przez który bardzo rzadko sięgam po tego typu literaturę. Na
koniec jeszcze dodam, że wszyscy bohaterowie byli niezwykle cierpliwi, co
odebrało im trochę realności. Jednak najbardziej podziwiam adresata całej
lektury (cała książka jest tak naprawdę listem do przyjaciela sąsiada pani
Graham, tak prawie jak „Moda na sukces”), że nie przeklął nadawcy i nie rzucił
tej korespondencji w diabły.
Podsumowując – polecam „Lokatorkę” dwóm kategoriom ludzi.
Pierwsza to fani epoki, stylu, sióstr czy romansów, ponieważ spodoba im się i
ta powieść. A drudzy (znacznie mi bliżsi) to osoby pragnące podbudować się, że
ani nie mają tak źle w życiu, ani w naszych czasach.
Ocena:4/6
Chętnie bym przeczytała ! mam nadzieję, że trafię w bibliotece !
OdpowiedzUsuńJuż od dawna chodzi za mną ta książka. A jakoś nie udało mi się jej upolować :( Uwielbiam takie właśnie klimaty, więc powieść, jak najbardziej dla mnie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki sióstr Bronte:)
OdpowiedzUsuńNa tekście z okładki to ja się właśnie tak... no dałam się nabrać. Niestety przeczytałam i znałam fabułę. Dobrze, że Ty się nie skusiłaś.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam krótko po tym, jak się ukazała. Przyznam, że wzbudziła we mnie więcej emocji pozytywnych. Mnie nie raziło to zwracanie się do wszystkich pani/pan. To jakiś tam element kultury. Czyżbym była zakwalifikowana do Twojej pierwszej kategorii? ;)
Książka raczej nie w moich klimatach, ale okładka bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie znam twórczości sióstr Bronte, ale z tego co wiem, to jest ich dzieła należą do gatunku klasyki, a ja nie lubię jej czytać. Na dodatek wolę akcję umieszczoną w bardziej współczesnych realiach, dlatego tym razem jednak spasuje.
OdpowiedzUsuńWidzę, że to idealna książka dla mnie! Muszę przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńTwórczość sióstr Bronte nadal przede mną, choć rzadko sięgam po książki z akcją rozgrywającą się w XIX wieku ;)
OdpowiedzUsuńosobiście uwielbiam klasykę, jednak tej książki jeszcze nie czytałam :) Musze szybko to nadrobić :)
OdpowiedzUsuń