Kolejna wędrująca książka (ostatnio czytam same takowe),
więc nie miałam żadnych oczekiwań co do niej, ot, po prostu coś do poczytania.
Jednak trochę się zawiodłam, gdyż liczyłam na coś ciekawszego. „Miasteczko Cold
Spring Harbour” należy do literatury, którą można przeczytać raz, a potem
szybko o niej zapomnieć.
Autor, Richard Yates, znany jest przede wszystkim z książki „Droga
do szczęścia”. Nie czytałam dzieła, ale za to słyszałam o filmie (jak to mówią „Titanic
2”, ze względu na główne role). Podobno dobry, podobno zapada w pamięć. Właśnie
dlatego dam panu Richardowi jeszcze jedną szansę, bo „Miasteczko” nie zalicza
się do żadnej kategorii.
Historia jakich tysiące, wpadka młodych i późniejsze trudy
uporania się z własnym życiem. Opisy niby są, ale jakieś takie ubogie, nadal
nie wiem jak wyglądał główny bohater, poza tym, że „był przystojny”. Akcja
rodem ze słabej telenoweli, książka byłaby na pewno dobrą kanwą pod serial
obyczajowy. Przez ponad 200 stron śledzimy życie bohatera, który ani przez
chwilę nie wzbudza naszego współczucia czy jakichkolwiek innych pozytywnych
uczuć.
Po przeczytaniu tej lektury nasunęło mi się pewne
porównanie. Zapewne wielu z was grało kiedyś w Simsy. Była tam opcja, by
zobaczyć wspomnienia danej postaci. Mam wrażenie, że „Miasteczko” to po prostu
opisanie bardziej szczegółowo każdego z tych wspomnień. Pierwsza randka. Ślub.
Dziecko. Zdrada. A to wszystko bez żadnych emocji. A podobno autora nazywa się „specem
od prozy psychologicznej”.
Podsumowując (tak, recenzja wyszła krótka, ale ile można
pisać o nijakiej książce?) lektura nadaje się doskonale jako zapychacz czasu w
długiej autokarowej podróży, gdyż człowiek nawet nie zmęczy się przy tej
lekturze, bo i styl jest lekki i historia nie wymaga myślenia.
Ocena: 4/6
Szkoda, że mało tutaj emocji. Wszytko zostało tak powierzchownie potraktowane, dlatego i ja podziękuje tej książce.
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko tytuł i okładka zniechęca, ale i sama treść. Już wiem, czego czytać nie będę. Kolejna książka wędruje pod kategorię "nie jestem zainteresowana".
OdpowiedzUsuńtak więc pewnie nie przeczytam , szkoda że tak się zawiodłaś :)
OdpowiedzUsuńRaczej ją sobie odpuszczę, może gdyby było więcej emocji... ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie dobra lektura to taka, która wywołuje emocje. Może wzruszać, przerażać, bawić, nawet irytacja jest lepsza od niczego, więc tę książkę sobie odpuszczam:)
OdpowiedzUsuńJa także podziękuję tej książce:)Skoro nie zrobiła na Tobie większego wrażenia, a nie miałam jej wcześniej na oku, to szkoda mi na nią czasu.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce. Pomimo iż ostatnio czytam wiele zapychaczy czasu temu podziękuje :)
OdpowiedzUsuńoj te zapychacze czasu, mam teraz tego tyle.. ;)
OdpowiedzUsuń