czwartek, 4 lipca 2013

010. "Miasteczko Cold Spring Harbour" Richarda Yatesa



Kolejna wędrująca książka (ostatnio czytam same takowe), więc nie miałam żadnych oczekiwań co do niej, ot, po prostu coś do poczytania. Jednak trochę się zawiodłam, gdyż liczyłam na coś ciekawszego. „Miasteczko Cold Spring Harbour” należy do literatury, którą można przeczytać raz, a potem szybko o niej zapomnieć. 

Autor, Richard Yates, znany jest przede wszystkim z książki „Droga do szczęścia”. Nie czytałam dzieła, ale za to słyszałam o filmie (jak to mówią „Titanic 2”, ze względu na główne role). Podobno dobry, podobno zapada w pamięć. Właśnie dlatego dam panu Richardowi jeszcze jedną szansę, bo „Miasteczko” nie zalicza się do żadnej kategorii.

Historia jakich tysiące, wpadka młodych i późniejsze trudy uporania się z własnym życiem. Opisy niby są, ale jakieś takie ubogie, nadal nie wiem jak wyglądał główny bohater, poza tym, że „był przystojny”. Akcja rodem ze słabej telenoweli, książka byłaby na pewno dobrą kanwą pod serial obyczajowy. Przez ponad 200 stron śledzimy życie bohatera, który ani przez chwilę nie wzbudza naszego współczucia czy jakichkolwiek innych pozytywnych uczuć. 

Po przeczytaniu tej lektury nasunęło mi się pewne porównanie. Zapewne wielu z was grało kiedyś w Simsy. Była tam opcja, by zobaczyć wspomnienia danej postaci. Mam wrażenie, że „Miasteczko” to po prostu opisanie bardziej szczegółowo każdego z tych wspomnień. Pierwsza randka. Ślub. Dziecko. Zdrada. A to wszystko bez żadnych emocji. A podobno autora nazywa się „specem od prozy psychologicznej”.

Podsumowując (tak, recenzja wyszła krótka, ale ile można pisać o nijakiej książce?) lektura nadaje się doskonale jako zapychacz czasu w długiej autokarowej podróży, gdyż człowiek nawet nie zmęczy się przy tej lekturze, bo i styl jest lekki i historia nie wymaga myślenia.

Ocena: 4/6

8 komentarzy:

  1. Szkoda, że mało tutaj emocji. Wszytko zostało tak powierzchownie potraktowane, dlatego i ja podziękuje tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że nie tylko tytuł i okładka zniechęca, ale i sama treść. Już wiem, czego czytać nie będę. Kolejna książka wędruje pod kategorię "nie jestem zainteresowana".

    OdpowiedzUsuń
  3. tak więc pewnie nie przeczytam , szkoda że tak się zawiodłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej ją sobie odpuszczę, może gdyby było więcej emocji... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie dobra lektura to taka, która wywołuje emocje. Może wzruszać, przerażać, bawić, nawet irytacja jest lepsza od niczego, więc tę książkę sobie odpuszczam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja także podziękuję tej książce:)Skoro nie zrobiła na Tobie większego wrażenia, a nie miałam jej wcześniej na oku, to szkoda mi na nią czasu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam wcześniej o tej książce. Pomimo iż ostatnio czytam wiele zapychaczy czasu temu podziękuje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. oj te zapychacze czasu, mam teraz tego tyle.. ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy