Dumna jestem z tej książki niezmiernie, gdyż jest to moja
pierwsza zdobycz w blogowych konkursach (dziękuję Meg Sheti). Wybrałam ją, bo
zaintrygował mnie tytuł. Dość mało subtelne nawiązanie do lektury , która
zdecydowanie nie była moją ulubioną. Spodziewałam się zatem udanego pastiszu
cierpień znanej sieroty, jednak dostałam zupełnie co innego. Myślę, że powinnam
zmienić zdanie już po przeczytaniu patronów na okładce. Portale typu
„nastek.pl” i „demotywatory” raczej nie są za lepszymi wersjami szkolnych
lektur. Jednak nie zrażona tymi faktami, zaczęłam ją i niestety sparzyłam się
... jak nasz bohater na słońcu.
Tim Collins miał dobry pomysł na książkę, jednak
zdecydowanie gorsze było jej wykonanie. Przez niespełna 200 stron poznajemy pół
roku z życia nastoletniego wampira. Na szczęście nie ma tam żadnych błyszczących
cosiów, jest tylko główny bohater łazęga, który przez większość czasu raczy nas
narzekaniami na swój wampirzy los. Nie jest zabójczo piękny, nadzwyczaj silny i
zakochuje się w śmiertelniczce. Brzmi znajomo? Bo dla mnie niestety tak.
Książeczka stosunkowo młoda, w na polski przetłumaczona
dopiero w tym roku (kiedy te wydawnictwa zrozumieją, że opowiastki o wampirach
już nikogo nie śmieszą?). Prawdopodobnie miała polecieć na fali fascynacji
„Zmierzchem”, ukrywając przed światem niedoróbki językowe. A jest ich niestety
sporo. Rozumiem, że młodszy czytelnik potrzebuje bardziej zrozumiałego języka,
jednak prostota tych zdań czasami mnie przerażała. Wydaje mi się, że w młodym
wieku czytałam bardziej ambitne książki, a przynajmniej takie z bogatszym
słownictwem. Autor próbuje wstrzelić się w młodzieżowy slang, ale zapomniał, że
nie polega on na wciskaniu słowa „fajnie” gdzie tylko się da.
Sama fabuła również pozostawia trochę do życzenia. Przedstawione
sytuacje są zupełnie nierealne (pomijając fakt samego jestestwa wampirów), a
reakcje bohaterów tak głupie, że chciałoby się czasami popukać się w czoło. Dodatkowo
bardzo brakowało mi dialogów. Jest to forma pamiętnika, a tam niestety ta
piękna forma nie występuje za często.
Może jestem za stara na takie książki i już nie interesuje
mnie wszystko co nadprzyrodzone? Może. Czasem jednak uśmiechnęłam się przy
lekturze i głównie temu zawdzięcza taką ocenę. Polecam szczególnie młodszym
czytelnikom, którym nie będzie przeszkadzał chwilowy brak logiki i
wartościowego słownictwa.
Ocena: 4/6
Zaskoczyła mnie mimo wszystko tak dobra ocena :)
OdpowiedzUsuńW życiu bym po nią nie sięgnęła chociażby patrząc na okładkę i tytuł ;p
OdpowiedzUsuńHm... no to pewnie ją sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńTeż mnie zaskakuje tak wysoka ocena, przy tak negatywnej recenzji.
OdpowiedzUsuńCzytając Twoją recenzję dochodzę do wniosku, że na pewno nie jest to książka dla mnie, bo znając mnie to oceniłabym ją na 1/10. Ha ha :D
OdpowiedzUsuńTytuł kojarzy mi się z Werterem, więc niestety mnie zniechęca. Ale fabuła wydaje się być całkiem interesująca, więc będę miała tę pozycję na uwadze :-)
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że trudno jest znaleźć ciekawą, nieszablonową książkę o wampirach - wszystkie są do siebie podobne... :) Raczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Ja tam chyba również jestem za stara na takie "wampiryczne" książki. Niemniej okładka jest świetna! Szkoda, że tylko okładka...
OdpowiedzUsuńMnie już od samej okładki odrzuca, a że raczej też wyrosłam już z takich historii, to podziękuję za lekturę:)
OdpowiedzUsuńnie skusze się, już sama okładka jakoś pozytywnie mnie nie nastawiła do przeczytania jej. Chyba nie moja tematyka to jest.
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie :)
Postawiłaś książkę nawet wysoką ocenę. Jednak to nie powieść dla mnie.
OdpowiedzUsuń